Ogłoszenia:

Wrona

Pierwsze stworzenie, jakie możemy zaobserwować po rozpoczęciu naszej przygody w Cieniu Czarnobyla jest w zasadzie zupełnie niegroźne, ale pełni bardzo istotną rolę w czarnobylskim ekosystemie.

Wszystkie stworzenia, jakie spotykamy w Zonie, mają wiele cech wspólnych z tymi, które spotkać możemy na co dzień. Mimo tego w uniwersum Stalkera obydwie katastrofy w elektrowni oraz działania Świadomości-Z doprowadziły do powstania wielu mutacji, jakie zmieniły dobrze nam znane zwierzęta w niebezpieczne, często przerażające mutanty. Ta seria tekstów, ale też filmów na naszym kanale ma na celu dokładne omówienie wszystkich, jakie mogliśmy spotkać w trylogii Stalkera, ale też takie, których spotkać nie mogliśmy – czy to z uwagi na usunięcie ich z gry przez GSC czy fakt, że nigdy nie wyszły poza fazę koncepcyjną, ale pozostają na tyle ciekawe, że żal byłoby o nich nie wspomnieć. Zaczniemy tam, gdzie nie ma żadnych innych mutantów ani stalkerów. W miejscu, które – jako jedyne w Strefie – jest bezpieczne. Przynajmniej do czasu nadejścia Emisji.

Anomalne niebo

Nad Zoną nie latają samoloty, nie ma też zbyt wielu śmigłowców. Jeśli już jakieś się pojawią, to kończą z reguły tak, jak maszyny biorące udział w operacji „Tor Wodny”, będącej głównym motorem napędowym fabuły Zewu Prypeci. Piloci rzadko kiedy zgadzają się na loty nad Strefą Wykluczenia, a jeśli już, to tylko pod warunkiem wyposażenia śmigłowców w nowoczesne detektory. Dodatkowe systemy nie zapewniają praktycznie żadnego bezpieczeństwa w ciągle zmieniających się warunkach Zony, ale zdrowy rozsądek nakazuje chronić się tak bardzo, jak to możliwe. W przemierzaniu przestrzeni nad Strefą natura – chociaż anomalna – okazała się lepsza od ludzi.

Po drugiej katastrofie wszystkie gatunki ptaków spotykane w Czarnobylu gwałtownie wyginęły. Pozostał tylko jeden, który pomimo braku widocznych mutacji oraz cech sprzyjających przetrwaniu, radził sobie w nowych warunkach wyjątkowo dobrze. Z niezwykłą łatwością omijają ogniska anomalnej energii i przyjmują niewiarygodnie duże dawki promieniowania bez żadnych skutków ubocznych, czym doprowadzają do szału naukowców, jak i domorosłych ornitologów przemierzających Strefę Wykluczenia. Powstało wiele teorii próbujących wyjaśnić ich niezwykłe zdolności, ale każda zawiera ten sam wspólny element: ptasi móżdżek. Tym razem nie chodzi jednak o poziom intelektualny, a o fizyczne właściwości – nabyte wcześniej w toku ewolucji lub mutacji po jednej z czarnobylskich katastrof – jakie pozwoliły wypracować wszystkie niezbędne do przetrwania odruchy.

Najczęściej wrony widziane są nad padliną – martwymi stalkerami lub mutantami. Krążą w dużych stadach, liczących nawet po kilkadziesiąt osobników i przez większość czasu pozostają w powietrzu. Kiedy nie mogą zlokalizować niczego świeższego, zbierają się nad anomaliami grawitacyjnymi, żerując na rozszarpanych resztkach. Co ciekawe, same nigdy w żadne anomalie nie wpadają, co jest kolejnym dowodem na ich doskonałe przystosowanie do aktualnej sytuacji w Strefie.

Wrony nigdy nie lądują

Naukowcy, choć próbowali wielokrotnie, nigdy nie znaleźli wronich siedlisk na terenie Zony, co pozwoliło wysnuć odważną teorię o tym, że ptaki spędzają całe swoje życie w locie. A sądząc po przybliżonych szacunkach długości życia na podstawie padłych po Emisjach osobników, jest ono wyjątkowo długie i nudne – z biologicznego punktu widzenia, czarnobylskie wrony mogą przeżyć nawet 100 lat.

Model wrony przygotował Rusłan Konowałczuk mniej więcej w 2002 roku. Wtedy też pojawiła się bardzo surowa i średnio dokładna tekstura, z której model będzie korzystał aż do Zewu Prypeci. Niedługo po stworzeniu, ptak został obdarowany bardzo prostą sztuczną inteligencją oraz absurdalnie wysokim poziomem zdrowia, przez co początkowo trudno było je ustrzelić. Przy czym miała istnieć taka możliwość, ponieważ w dokumentach projektowych natrafimy na zapis informujący o tym, że wrony są jadalne, a niektóre części ich ciała – podobnie jak w przypadku innych stworzeń zamieszkujących Strefę – można odsprzedać naukowcom. W plikach Cienia Czarnobyla natrafimy nawet na ikonę martwego ptaka, ale nie jest ona używana w samej grze.

Wrony są najmniej rozwiniętymi stworzeniami w trylogii, przez co zostały wykonane po macoszemu i nikt nie zaprzątał sobie głowy chociażby tym, że przelatują przez geometrię poziomów bez najmniejszych problemów. Drobnej korekty dokonano w Czystym Niebie – ptaki miały zdecydowanie mniej zdrowia, a jeden z bandytów w hangarze na Wysypisku, nazywany Obdzieraczem, oferował nam możliwość strzelania do nich. Minigra nie była zbyt skomplikowana, ale pozwalała dorobić parę groszy, jeśli chcieliśmy sympatyzować z bandytami – gdy dołączyliśmy do innej, wrogiej im frakcji, wszyscy w hangarze od razu nas atakowali.

Nieznaczne zmiany koncepcji

Kolejnych, ale niezbyt dużych zmian, ptaki doczekały się w Zewie Prypeci. Wraz z mechaniką powracającej Emisji, wszystkie wrony w zasięgu gracza spadały na ziemię, rażone potężną dawką anomalnej energii, której nawet one, pomimo świetnego przystosowania, nie były w stanie przyjąć. Wygląda to całkiem spektakularnie, jednak stworzenia ciągle mają tylko jedną animację, więc nawet po upadku „lecą” dalej.

Funkcjonalność w uniwersum i zachowanie wron było niezmienne także w modach – żadna produkcja nie robi z tych zwierząt większego użytku, traktując je jak nieistotny element scenografii. Co ciekawe, w Cieniu Czarnobyla usłyszeć możemy czasami śpiew innych ptaków, choć spotkamy na swojej drodze tylko wrony. Wiecznie krążące nad Zoną i szukające padliny przypominają stalkerom o tym, że w tym zamkniętym, niebezpiecznym ekosystemie wszystko ma swoje miejsce – przynajmniej do czasu kolejnej Emisji…

Wolisz wideo? Sprawdź nasz kanał:

Koncept

Zachowana ikona z ekwipunku