by Sierioża
Fallout 4 nie był nigdy moją ulubioną częścią, co podkreślałem już kilkukrotnie. New Vegas mimo, iż stworzone przez Obsidian, też mnie nie porwało… A co by było, gdybym dostał Fallout 4: New Vegas?
Część stworzona przez Obsidian wygrywała klimatem, bo studio – w przeciwieństwie do Bethesdy – rozumiało świat tej gry. Fabularnie też było więcej Fallouta. Głównym problemem była przestarzała już w momencie premiery technologia. Można to nawet dzisiaj naprawić modami, tylko im ich więcej, tym bardziej gra staje się niestabilna. W dobie remasterowania remasterów to właśnie New Vegas zasługuje na szansę, ale to przecież Bethesa; prędzej doczekamy się portu Skyrima na Nokię 3310, niż odpicowania starych tytułów.
Jak to zwykle bywa, z pomocą przychodzą moderzy, dzięki którym Nowe Vegas przeniesie się na nowszą wersję Creation Engine – tę samą, która pozwoliła zaistnieć Falloutowi 4 i 76. Na początku byłem nastawiony do tego projektu dość sceptycznie mając pewność, że Bethesda w końcu go zamknie, a jego twórców ześle do think tanku analizującego możliwości dalszego portowania Skyrima. Wczoraj jednak pojawił się krótki zapis rozgrywki… Nie zobaczymy na nim wiele, jednak jeśli twórcy faktycznie celują w taki poziom, wciągam Fallout 4: New Vegas na listę “do ogrania”.
