Ogłoszenia:

Nie zagram w Atomic Heart i wy także nie powinniście

img
lut
21

Miało być wideo, ale nie wyszło. Niemniej temat jest ciekawy, a że spędziłem nad nim ostatnio naprawdę sporo czasu, ostatecznie postanowiłem podzielić się wnioskami w formie pisanej. Mam nadzieję, że choć jedną osobę spośród was uda mi się przekonać do nie zażywania tej niepozornej dawki ruskiego miru.

System Shock, Bioshock i inne „-shocki”, nawet jeśli nie mają go w tytule (Prey z 2017) to gry wywodzące się w prostej linii z dziadka wielu innych produkcji – Ultimy Underworld. I począwszy od niej, z reguły zdobywają dużą rzeszę fanów, kultowy status oraz wchodzą do elitarnego panteonu tytułów, które w jakiś sposób wpływają na branżę. Co można dodać, by zrobić w gatunku coś nowego? Odrobinę obcego z perspektywy zachodniego gracza klimatu, który ostatnio bardzo źle się kojarzy… Jednak jako, że nie ma co oceniać książki po okładce, a gry z Rosji po działaniach Rosji, to zebrałem wszystkie możliwe do zebrania informacje, przemyślałem sprawę i postanowiłem za Atomic Heart nie płacić, ani tym bardziej nie wpływać na płytkie wody znajomych zatok, celem zdobycia gry w inny sposób. I wy także nie powinniście. Dlaczego?

Ale w czym problem?

Pokazany po raz pierwszy w 2017 roku Atomic Heart szykuje się na taki klasyczny dla System, Bio i innych „-shocków” miks gatunkowy, tzn. sporo strzelania, jeszcze więcej immersive sima, a wszystko w bardzo unikatowym środowisku, świeżym settingu, wyposażone w różne bajery graficzne – już w 2019 roku mogliśmy ściągnąć demo technologiczne Atomic Heart, prezentujące działanie śledzenia promieni. W kontekście tego zabawny jest fakt, że ray tracing pojawi się w grze dopiero po premierze.

O czym jest Atomic Heart? O agencie KGB wysłanym do placówki 3826, celem wyjaśnienia sprawy zerwanej łączności, bla bla, bla. To jest nieistotne. Świat Atomic Heart jest alternatywny do naszego – ZSRR nigdy się nie rozpadło, a ramię w ramię (lub noga w nogę) z rewolucją socjalistyczną, maszeruje rewolucja technologiczna. Wśród źródeł inspiracji rosyjskie Mundfish wymieniało m.in. Fallouta, Niera: Automatę i Stalkera, a z innych mediów – Lema, Strugackich czy Harry’ego Harrisona. I faktycznie – Atomic Heart mogłoby dziać się w jednym ze światów wykreowanych przez Stanisława Lema, tylko ktoś musiałby zrobić w nim małą dziurkę i wlać przez nią całą tę fascynującą i obrzydliwą zarazem „sowieckość”. Fajne? No fajne. Do gry przekonał się nawet legendarny Mick Gordon, znany z komponowania wielu soundtracków, w tym najnowszego Dooma i wspomnianego Preya, a teraz zrobił muzykę do Atomic Heart, po czym w geście solidarności z Ukrainą oddał całą swoją gażę na cele dobroczynne.

Wszystko wygląda bardzo ładnie i kolorowo, a ckliwa historia Mundfish, jako grupy utalentowanych ludzi, którym wreszcie udało się stworzyć gierkowe dzieło sztuki jest tak samo wiarygodna, jak Putin mówiący o nazistach w Ukrainie.

Początek kłopotów

Pierwsze problemy z Atomic Heart pojawiły się już w 2019 roku, kiedy to na Reseterze pojawił się wątek opisujący chaos, jaki rzekomo towarzyszył tworzeniu gry. Szef Mundfish, Robert Bagratuni, o którym powiemy sobie później nieco więcej, miał mieć marginalne pojęcie o stanie gry, cały art design leżał na barkach jednej osoby, a developerzy tonęli w pomysłach i niezdecydowaniu – niektóre elementy Atomic Heart przypominały Dooma, inne Preya, a jeszcze inne nawet soulslike’a, przez co proces produkcji zrestartowano co najmniej raz. Normalka, jak na firmę mającą na swoim koncie mocarne Soviet Lunapark VR.

W tamtym czasie gra nie miała jeszcze określonego kształtu i pomimo że widzieliśmy już całkiem konkretny gameplay, developerzy wymyślali i dodawali do gry kolejne mechaniki, które tak bardzo rozbudowały rozgrywkę, że trzeba było trzymać to w ryzach dodawaniem płaskich, korytarzowych poziomów, by sztucznie ograniczały możliwości gracza. Takie „przebudowanie” gier to akurat nie jest nic nowego, bo ta sama choroba, żeby daleko nie szukać, trawiła No Man’s Sky.

Mimo tego produkcję Hello Games można było poprawić, a chaotyczny rozwój Atomic Heart dostosowany jest do wizji właściwie jednej osoby, która nie godzi się na zmiany. Gra ma wyglądać w określony sposób i w określony sposób działać – ma to być immersive sim, którego tłem i jednocześnie głównym „ficzerem” jest ta „sowieckość”, wysuwana na pierwszy plan w każdej prezentacji. By sprostać tej wizji, na ołtarzu tęsknoty za potężną, wielką, imperialistyczną Rosją składa się ofiary z gameplayu, który jest prosty jak budowa cepa. Sam nie grałem, ale największe branżowe redakcje miały okazję sprawdzić jak to Atomowe Serce bije i… Cóż, Josh West z Gamesradar napisał wprost:

Toalety w placówce 3826 nie spłukują się, krany nie działają, a światła są zawsze włączone (…). Od czasu do czasu z łazienki wyskakuje oszalały humanoid by wystraszyć cię jump scare’m i zmusić do sztywnej walki w zwarciu. Jeśli to cokolwiek mówi o nadchodzącej grze Mundfish to to: Atomic Heart nie jest »sowieckim Bioshockiem«, jak sugerowały pierwsze zwiastuny”.

W opublikowanej wczoraj recenzji także nie był zbyt przychylny dziełu Mundfish, a wnioski z tego i kilku innych tekstów są zbliżone. Zresztą czego możemy się spodziewać, jeśli jeden z dziennikarzy wspomniał o tym, jak twórca gry przyznał wesoło, że otwarty świat to tylko sposób na dotarcie z miejsce na miejsce, a nie pełnoprawna część rozgrywki. Wnioski? Plotki o niezdecydowaniu w kwestii tego, w jaką stronę podąży projekt gry są najwyraźniej trafione, no ale to przecież slav jank, a zgodnie z definicją musi być trochę „rozklekotany”.

Na chwilę, w której piszę te słowa, Atomic Heart zbiera całkiem niezłe noty, choć oczywiście nie jest to produkcja wybitna. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, bo kiedy zajrzymy pod maskę, zobaczymy całe przegniłe piękno tego, o czym Mundfish nie do końca chce informować.

Robisz grę i potrzebujesz pieniędzy? Wujek Gazprom pomoże

W jednej ze starszych wersji FAQ na serwerze Discord gry, Atomic Heart było już właściwie ukończone w 2021 roku, ale z jakiegoś powodu dodatkowe testy zajęły kolejny rok z małym hakiem. Na tym samym serwerze mogliśmy przeczytać godną cytatu wypowiedź o… drugiej części gry:

„Atomic Heart 2 oficjalnie potwierdzone (i to właściwie nie jest żart). Przepraszamy za patetyczny ton, ale zakładając Mundfish, traktowaliśmy to jak przedsięwzięcie na całe życie (…). Mocno wierzymy w sukces tej gry i będziemy kontynuować pracę nad tą franczyzą oraz uniwersum. Atomic Heart 2 jest skazane na powstanie”.

Wyziera z tego takie bardzo typowe dla pewnego typu Rosjan przekonanie o racji absolutnej i zapewnionym sukcesie. Dziwnym trafem dzieje się to mniej więcej pół roku po tym, jak Mundfish znalazło nowych inwestorów i to takich, którzy faktycznie mogą sprawić, że gra będzie sukcesem niezależnie od tego, jaką będzie reprezentowała jakość.

Popatrzmy… Mamy tu Tencent. Chiński gigant, który od paru ładnych lat poczyna sobie na zachodnim rynku coraz śmielej, wykupując udziały w kolejnych firmach albo nawet całe studia dla siebie – tak było z twórcami m.in. Don’t Starve, tak było z Turtle Rock Studios, odpowiedzialnym za serię Left 4 Dead i Back 4 Blood, którego rozwój z niejasnych przyczyn został ostatnio wstrzymany, a plotki o próbach podkupienia Electronic Arts, Take-Two czy Epica i Ubisoftu, w których Chińczycy już mają spore udziały, słyszy się od dawna. Z jakiegoś powodu nie kupili małego, nieznanego, ale zdolnego Mundfish, tylko zainwestowali w ciemno nieokreśloną kwotę.

Do tej samej transakcji dołączyło Gajin Entertainment, znane głównie z War Thundera. Firma o korzeniach rosyjsko-węgierskich obecnie ma siedzibę – nie zgadniecie – na Cyprze i zasłynęła w ostatnim roku tym, że wyłączyła czat we wspomnianym War Thunderze, by nie prowokować „politycznych” dyskusji. Z drugiej strony nikt z firmy nie wpadł na to, że reklamowanie się w filmach mocno prorosyjskiego Aleksieja Smirnowa to średni pomysł. Ich stanowisko odnośnie do wojny zamyka się w tym samym, co stanowisko Mundfish, o którym powiemy sobie później: nie chcą gadać o niczym „politycznym”, bo zajmują się grami i „wierzą w to, że wojny powinny zostać tylko w grach”. No jasne, powiedzcie to wszystkim tym, którzy umarli z powodu imperialistycznych złudzeń rosyjskiego dyktatora.

Tak naprawdę udawanie neutralności i niechęć do publicznego zajęcia stanowiska w tym konkretnym przypadku jest zajęciem stanowiska. A wymigiwać będą się ci, których interesy mogłyby ucierpieć po krytyce jednej strony.

GEM Capital. Oj, tu jest o czym dywagować, ale króciutko: założycielem firmy jest Anatolij Palij, który wcześniej pracował w Gazpromie. Jego nowy biznes, oprócz chemii gospodarczej, wydobycia ropy i gazu czy inwestowania w materiały biodegradowalne, z chęcią rzuca kasą w twórców gier. Na liście płac znajdziemy Mundfish, Owlcat Games i wielu innych twórców ze wschodu. Chyba nie muszę wam mówić, że Rosjanie używają kasy z obrotu paliwami, żeby wesprzeć swoje projekty wojskowe, prawda? Przerzucenie części inwestycji na inne branże to niezły sposób na „wypranie” części pieniędzy, a GEM jest spółką, naturalnie, cypryjską i wcale nie obraca rosyjskimi funduszami i nie ma żadnych powiązań z Gazpromem. Gdzie tam.

Nie są to wszyscy inwestorzy Mundfish, bo dość nieoczekiwanie pojawia się wątek np. rosyjskiego VTB Banku, ale nie ma potrzeby o tym opowiadać – przytoczone przykłady chyba pozwalają wam dostrzec pewien wzorzec.

Co na to Mundfish?

Wszelkie pytania na serwerze Discord o stanowisko Mundfish odnośnie do wojny wywołanej przez Putina kończą się pacyfikacją ich autorów, albo linczem ze strony, w dużej mierze rosyjskojęzycznych, fanów. Widziałem też dyskusje o złym odbiorze zwiastunów Atomic Heart, podyktowanym rzekomym rasizmem zachodu i jawną dyskryminacją Rosji. Developerzy milczą jak zaklęci, konsekwentnie ignorując niewygodne kwestie, ale także pozwalając na rozmowę w tonie, jaki uznalibyśmy za kontrowersyjny w czasie rosyjskich bombardowań infrastruktury cywilnej tuż za naszą wschodnią granicą.

Jednak w pewnym momencie Mundfish, podobnie jak Gajin, postanowiło zająć stanowisko, wykręcając się tym, że tworzą gry i nie chcą się bawić w politykę. Firma, która swój debiutancki produkt, nie licząc tego paskudnego sowieckiego lunaparku, opiera tylko i wyłącznie na bijącej w imperialistyczny dzwon wizji postsowieckiej, retrofuturystycznej potęgi twierdzi, że nie miesza się w politykę? To trochę tak, jakby CD Projekt robiąc Wiedźmina wydał oświadczenie, że gra nie będzie w żaden sposób komentować kwestii rasizmu. Albo GSC stwierdzające, że pomimo ataku Rosji na ich kraj, Stalker 2 będzie miał domyślnie rosyjski voice acting, bo oni nie widzą w tym żadnego problemu.

Dobrze przygotowane kłamstwo jest praktycznie nie do odróżnienia od prawdy. Mundfish kłamie na temat pochodzenia swojej firmy, kłamie na temat swojej rzekomej neutralności i w wielu, wielu innych kwestiach. Nawet szef firmy, Robert Bagratuni, kłamie w kwestii swojego nazwiska, bo tak naprawdę nazywa się Maksim Zacepin i jeśli pogrzebiemy w jego życiorysie zobaczymy, że pracował na dość wysokim stanowisku m.in. dla firmy, jaka ostatecznie rozwinęła się w serwis znany obecnie jako VK – działający głównie na terenie Rosji, aktywnie wspierający tamtejszą gospodarkę i decyzje polityczne, a wisienką na torcie jest jego szef, niejaki Władimir Siergiejowicz Kirienko.

Siergiejowicz, ponieważ jest synem Siergieja Kirienki – głowy Rosatomu i zastępcy szefa administracji Putina. Wołodja, podobnie jak jego ojciec, jest objęty zachodnimi sankcjami. Mało? VK (a więc także VK Play, który wyda Atomic Heart w Rosji) należy do grupy Gazprom – o ile poprzednie nazwy firm i nazwiska mogą brzmieć dla was obco, tak o Gazpromie (i to nie tylko w ostatnich latach) ciężko powiedzieć coś dobrego. To już drugi przypadek, kiedy w kontekście Atomic Heart i Mundfish pojawia się jedna z macek Gazpromu. Ach, te przypadki.

Zacepin to nie jedyna kontrowersyjna osoba, należąca do „wewnętrznego kręgu” Mundfish, ponieważ pani Jewgienia Sedowa, jedna z założycielek studia, wcześniej była modelką i ma na swoim koncie pracę na intratnej posadce w firmach związanych z Konstantynem Rykowem, gdzie zresztą poznała Zacepina. Po aneksji Krymu w 2014 roku to właśnie Rykow organizował tzw. „ruskich trolli”, jak to się przyjęło u nas nazywać celowe akcje dezinformacyjne Rosjan w internecie, to on majstrował przy wyborach w Stanach Zjednoczonych 2 lata później i był deputowanym rosyjskiej Dumy Państwowej z ramienia partii Jedna Rosja. Nie wiem jak wy, ale ja średnio wierzę w przypadki, kiedy niemalże wszystko na wysokim szczeblu w Rosji jest przekładaniem pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej, a teraz – z uwagi na sankcje – trzeba się z tym troszkę bardziej kryć.

Promowanie rosyjskiej kultury

No ale hej, cały czas tylko narzekam i marudzę, że Mundfish wcale nie jest takie uczciwe, jak chciałoby być postrzegane, ale skoro jest prorosyjskie, to pewnie wspiera lokalną kulturę? No jasne! Na E3 2021 zaprezentowano zwiastun z utworem „Музыка нас связала” („Połączyła nas muzyka”) w tle. Za piosenkę odpowiada rosyjski zespół Мираж (Miraż), jedna z popularnych w Rosji kapel z lat 80. Wkrótce po opublikowaniu zwiastuna Atomic Heart, założyciel Mirażu, niejaki Andriej Litjagin, zażądał usunięcia filmu z uwagi na bezprawne wykorzystanie jego pracy.

Negocjacje pomiędzy stronami nie przyniosły żadnego rezultatu, ponieważ żadna nie chciała odpuścić. Mundfish z jednej strony chciało rozmów z Litjaginem, ale z drugiej odwoływało się od decyzji o usunięciu filmu, ale ostatecznie bez rezultatu – na tę chwilę wspomniany materiał zobaczycie tylko na kanale Xboksa. Nie minęło wiele czasu, a twórcy Atomic Heart wykręcili Litjaginowi żarcik, podpisując umowę z Narodowym Wydawnictwem Muzycznym, przedstawiając zupełnie inną wersję wydarzeń i powołując się na to, że mają pełne prawa do tworzenia remiksów „Музыка нас связала” i wykorzystywania ich w dowolny sposób. Co za piękna promocja rosyjskiej kultury w tej pięknej, promującej przecież Rosję, grze.

Mundish przekaże twoje dane władzom Rosji. Albo nie

Mundfish ma swój sklep. Znaczy miało. Znaczy… właściwie to nie wiem jak potoczyła się ta sytuacja po tym, jak ktoś wylał dziecko z kąpielą i w, bodajże, ukraińskich mediach zaczęły pojawiać się zapisy polityki prywatności ze sklepu developerów, ale kilku osobom skoczyło ciśnienie. I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ niektóre zapisy były co najmniej niepokojące – i to zarówno biorąc pod uwagę fakt rozpętania przez Rosję wojny z Ukrainą, jak i przeszłość, gdy wojna w oczach świata ograniczała się do lokalnego konfliktu o półwysep, który nikogo nie obchodził. I zanim ktoś w komentarzach rzuci się, by wytknąć mi ignorancję, to nadmienię tylko, że ja pamiętam nawet Tuzłę 🙂

Wracając do polityki prywatności, jedziemy po kolei. W punkcie 1.1 przeczytamy:

„Niniejsza polityka przetwarzania danych osobowych została przygotowana zgodnie z p. 2 cz. 1 art 18.1 Ustawy Federalnej Federacji Rosyjskiej nr 152-FZ z dnia 27 lipca 2005 roku i określa stanowisko podmiotu prawnego Braindev LLC z siedzibą w Moskwie, przy ul. Niżnaja Syromiatniczeskaja (…)”.

Punkt 4.1 to m.in.:

„Firma przetwarza dane w nastepujących celach: realizacja funkcji, uprawnień i obowiązków przypisanych spółce przez ustawodawstwo Federacji Rosyjskiej zgodnie z przepisami federalnymi, w tym między innymi: Kodeksem Cywilnym Federacji Rosyjskiej (…)”.

Dalej następuje wyliczenie różnych rosyjskich aktów prawnych, w tym dwóch bardzo ciekawych, traktujących o służbie wojskowej (О воинской обязанности и военной службе z dnia 28.03.1998 N 53-ФЗ) oraz o szkoleniu i mobilizacji w Federacji Rosyjskiej (О мобилизационной подготовке и мобилизации в Российской Федерации” z dnia 26.02.1997 N 31-ФЗ). Nie będę wam tego linkował, ale jeśli jesteście ciekawi, wyszukajcie nazwy z nawiasów, a my lecimy dalej, bo przed nami bardzo fajnie brzmiący punkt 5.1:

„Przetwarzając dane, firma przestrzega następujących zasad: dane są przetwarzane w sposób zgodny z prawem i uczciwy; dane nie są ujawniane osobom trzecim ani rozpowszechniane bez zgody osoby, której dotyczą, za wyjątkiem przypadków wymagających ujawnienia danych na żądanie uprawnionych organów państwowych (…)”.

Naturalnie mowa dalej o rosyjskim prawie, więc gdybyście robili zakupy w sklepie Mundish i z jakiegoś powodu władze Federacji zażądałyby waszych danych, to firma musiałaby je niezwłocznie ujawnić. Niemożliwe? No to spójrzcie na punkt 5.5:

„Firma jest uprawniona do przekazywania danych osobom trzecim (federalne służby podatkowe, państwowe fundusze emerytalne i inne organa państwowe) w przypadkach określonych przez prawo rosyjskie”.

Kiedy wszystko wypłynęło, firma natychmiast opublikowała lakoniczne oświadczenie, wypierając się oskarżeń i usunęła problematyczną politykę prywatności. Ale hej, w internecie przecież nic nie ginie, prawda?

Grać czy nie grać?

Mam przygotowane kilkanaście stron notatek z ostatnich kilku miesięcy, w których kolekcjonowałem wszystkie informacje na temat Mundfish, ale ten tekst jest już tak cholernie długi, że chyba nie ma sensu go bardziej przedłużać. Miałem jeszcze wspomnieć m.in. o Focus Entertainment, które nie bez powodu „uratowało” Atomic Heart, zostając zachodnim wydawcą gry i kilku innych zadziwiająco fortunnych przypadkach, w jakie obfitowało tworzenie produkcji, ale może jeszcze kiedyś będzie ku temu okazja. Jako, że temat Atomic Heart jest ostatnio bardzo „gorący”, to jeśli tylko zechcecie wiedzieć więcej, z łatwością znajdziecie kolejne elementy tej układanki, a ja się będę już powoli zbierał…

Wiem, że część z was się ze mną nie zgodzi, że chętnie rzucilibyście mi w twarz np. argumentem o obecności gry w Game Passie, że pewnie mielibyście dla mnie listy produktów, które na pewno kupuję i wspieram tym samym Rosję [zobacz jak!] i wreszcie, że znaleźliby się tacy, którzy w imię wolności i apolityczności gier broniliby Atomic Heart jak lwy. Jeśli żaden z przytoczonych przeze mnie wyżej argumentów do was nie trafia i dalej chcecie grać w ten sprytnie uformowany produkt rosyjskiej propagandy, współfinansowany przez tych samych ludzi, którzy sponsorują śmierć Ukraińców, to… nie widzę w tym żadnego problemu.

Na samym Steamie każdego roku wydaje się mnóstwo gier – tak dużo, że przytaczanie jakichkolwiek liczb nie ma sensu, bo mówimy o tysiącach produkcji różnych kategorii, gatunków i jakości. Każdy bez problemu znajdzie coś dla siebie, nawet jeśli to koniecznie musi być gra wyprodukowana przez Rosjan. Tak samo jak każdy ma (lub powinien mieć) jakiś kompas moralny, wskazujący mu kierunek postępowania zgodny z przyjętymi przez niego zasadami. Jeśli wspieranie działań Rosji w obecnej sytuacji nie jest dla was kłopotliwe, to nikt wam tego nie może zabronić, ale chyba powinniście wiedzieć, że nie kupujecie gry. Kupujecie jedną dawkę „ruskiego miru”, która prawdopodobnie was od siebie nie uzależni, ale wasze pieniądze pozwolą na wyprodukowanie ich więcej i więcej i więcej… A działania Putina w ostatnich latach pokazały dobitnie, że chciałby świata naćpanego po uszy ruskim mirem, wyglądającego jak utopijna placówka 3826 ze zwiastunów Atomic Heart. Ja bym nie chciał i nie zamierzam przykładać do tego ręki. 

Podobało się? Udostępnij i pomóż w ekspansji Centrum Zony!
  • img
    lut 21, 2023 @ 9:14 am

    Większego rzygu na tej stronie nie czytałem. Artykuł strasznie stronniczy.

  • img
    lut 21, 2023 @ 19:57 pm

    @Sierioża mocno krytykujecie sowiecki setup, że niby to tęsknota do tego ustroju. No bez jaj.
    Arkadikuss spoko to podsumował dzisiaj, odsyłam do jego materiału. Pozdrawiam.

    • img
      lut 21, 2023 @ 21:44 pm

      Chyba przeczytałeś tylko odrobinkę, a potem jakoś tak literki zaczęły się mieszać i przegapiłeś konkluzję. Ale w porządku, dziękuję ze komentarz oraz za rekomendację 🙂

  • img
    lut 23, 2023 @ 10:57 am

    i tak nie zamierzałem kupować to komuniesytczne g….no 🙂
    Gra może i ciekawa jest , ale nie będę wspierać finansowo rosyjkie studio

  • img
    mar 13, 2023 @ 4:15 am

    Bardzo potrzebny artykuł.

  • img
    slava_ukrainie Odpowiedz
    kwi 27, 2023 @ 18:49 pm

    ale pierdolenie… prawda jest taka, że takim gadaniem bardziej zachęcisz ludzi do kupna gry, żeby ci tylko dupsko bardziej spuchło xd

  • img
    term0s Odpowiedz
    maj 12, 2023 @ 2:07 am

    Rozumiem Twoje zdanie i szanuję lecz ja uważam że można zdecydowanie sobie zagrać w nią ale nie trzeba jej kupować wcale. Są inne sposoby na zdobycie gry bez wydawania jakichkolwiek pieniędzy (nawet przez trony trzecie czy dziesiąte). Nie wspieram tym nikogo a i sobie pyknę a w tym konkretnym wypadku akurat taka metoda pasuje jak ulał.
    Zdrówka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *