Czego to ludzie nie wymyślą… Wiele nieszablonowych produkcji powstało w tym uniwersum, ale to chyba pierwsza (a na pewno pierwsza tak dobra) animacja poklatkowa.
Ostatnimi czasy powstaje bardzo dużo animacji i fanowskich produkcji aktorskich osadzonych w uniwersum S.T.A.L.K.E.R.-a. Większość z nich (jak opublikowany na początku stycznia The Hard Way) to albo w pełni amatorska robota, albo praca głównie przed ekranem komputera (The Hard Way – CryEngine, ale najwięcej filmów powstaje dzięki SFM lub UE).
Wiecie, czym jest animacja poklatkowa? To technika tworzenia filmów, która powstała jeszcze… przed samymi filmami. W połowie XIX wieku tworzono serie zdjęć z postaciami w różnych pozycjach, ale tym samym otoczeniu, co mogło zostać wykorzystane właśnie jako animacja poklatkowa, choć rozkwit tej techniki przypada na początek XX wieku. Zadomowiła się na stałe szczególnie przy produkcji kreskówek, ale twórcy filmów również sięgali po nią chętnie, np. do tworzenia efektów specjalnych – wtedy zapierających dech z wrażenia, obecnie najczęściej ze śmiechu.
Mimo tego animacja poklatkowa odcisnęła swoje piętno na kinematografii i po dziś dzień wielu twórców chętnie po nią sięga. Problematyczne jest tylko jej tworzenie: każda klatka obrazu wymaga ręcznego manipulowania obiektami w kadrze, przez co stworzenie jednominutowej sekwencji może trwać od kilku godzin do nawet kilku miesięcy. Wszystko zależy od stopnia skomplikowania samej animacji, zakresu ruchu, ilości obiektów, itd.
W przypadku “Podróży na Księżyc”, pierwszego filmu o przygodach Wallace’a i Gromita twórcy potrzebowali aż 7 lat (1982-1989), by ukończyć swoje dzieło. W trakcie kręcenia kolejnych (“Wściekłe Gacie” polecam szczególnie, nie tylko ze względu na kreatywne tłumaczenie tytułu) czas ten się systematycznie skracał, ale głównie z uwagi na zatrudnienie nowych ludzi i pracę na kilku planach jednocześnie – większe filmy fabularne z tej serii powstawały już o wiele krócej, ale wymagały pracy około 30 animatorów, 300-osobowej ekipy i działania na ponad 20 planach jednocześnie.
Dopiero wiedząc, ile pracy wymaga ta technika, można w pełni docenić STALKER: Ptak Śmierci, czyli opublikowaną wczoraj animację, rozgrywającą się w świecie wykreowanym przez GSC. Trwająca około 7 minut produkcja przedstawi nam ostatni dzień z życia pewnego stalkera, który… no, to już zobaczycie sami. Na ten moment film nie posiada napisów innych, niż wygenerowane automatycznie (rosyjskie), ale bardzo możliwe, że pojawią się w niedalekiej przyszłości. A nawet jeśli nie, to i tak warto obejrzeć – nawet bez znajomości rosyjskiego nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem historii.